Podczas kolędy ludzie często opowiadają swoje historie życiowe. Bywają one bardzo interesujące. Dzięki nim staję się bogatszy o kolejne doświadczenie. Niestety wśród często radosnych wspomnień pojawiają się i te bolesne. Szczególnie trudno rozmawia się z osobami, które niedawno straciły swoje kochane osoby. Widać u tych osób wielki ból. Często doświadczam ich wiary, kiedy mi opowiadają, że w tych trudnych chwilach, to właśnie modlitwa dawała im największej siły. Dziś sami się zastanawiają, jak udało im się przetrwać trudne chwile, szczególnie, kiedy ktoś w wieku młodym i nagle pożegnał się ze światem.
Najtrudniej jest jednak z tymi, którzy jeszcze sobie nie poradzili z tragedią. Bywają osoby, które wręcz z pamiątek po zmarłej osobie zrobili swojego rodzaju ołtarzyk. Za każdym razem kiedy na niego patrzą wprowadzają się w stan totalnego rozbicia. Taki stan rzeczy może trwać nawet lata.
W takich sytuacjach często mówię, że nie można zatrzymywać się w tym punkcie. Nie można powiedzieć, że wraz ze śmiercią bliskiej osoby, skończyło się moje życie, ponieważ to nieprawda. Raczej trzeba powiedzieć, że skończył się jakiś etap w życiu. Nie wykluczam, że był to czas pełen dobrych przeżyć. Ale śmierć danej osoby postawiła po prostu daną osobę w innym położeniu. To nie jest tak, że z tego miejsca nie ma już wyjścia. Owszem jest!
Zawsze sobie w tym miejscu przypominam ludzi, którzy w sposób przymusowy utracili swoje mienie i zostali przesiedleni np. na Syberię. Bez środków do życia, w nędznym środowisku, zdani na pastwę łaski lub niełaski zaborców. Wielu z nich przegrało, ale byli tacy, którzy przetrwali. Odnaleźli w tym nieludzkim miejscu siłę i chęć walki o przetrwanie. Wiem, że może dla niektórych nie jest to adekwatne porównanie, ale czy i oni nie stracili bliskich? Nagła sytuacja może nam podciąć „skrzydła”, ale dzięki nim, można też odkryć nowe możliwości czy umiejętności.
Nauczyć się przetrwać to, co bolesne i trudne. Tym bardziej, że nasze życie trwa dalej. Często bywa tak, że mamy jeszcze wokół siebie ludzi, którym jesteśmy potrzebni. A nawet gdyby ich nie było, to naprawdę można w życiu zrobić jeszcze wiele dobra. Nawet nie mając bliskich osób , można odkryć w sobie to czego wcześniej się nie dostrzegało. Owszem patrząc w przeszłość można podziękować Bogu, za te dobre chwile spędzone z ukochaną osobą, ale nie pozostawać w nastroju nostalgii. Dlatego należy posprzątać wszystkie ołtarzyki, aby zamknąć jeden rozdział, a rozpocząć drugi.
Niech te dramatyczne sytuacje uczą jeszcze jednej rzeczy, że życie i zdrowie są bardzo kruche. Trzeba więc o nie dbać, a za każdy dzień uwielbiać Boga, szukając w nim szansy na pozostawienie po sobie dobrych wspomnień.